wtorek, 31 stycznia 2012

Podróż - Vientiane - Luang Prabang

Początkowo z Vientiane do Luang Prabang mieliśmy jechać autobusem, ale zrezygnowaliśmy z tej taniej (około 130 000 kipów), ale dłużącej się opcji (10 godzin jazdy) na rzecz samolotu, gdzie koszt wynosi około 75 USD, ale przelot trwa od 25 do 45 minut.

Wylatuje się z terminala krajowego, który jest tak naprawdę ubogą wersją dawnej warszawskiej Etiudy. Nie ma nigdzie wszechobecnych na innych lotniskach wyświetlaczy elektronicznych, za to królują drukowane tablice informacyjne, przez co port lotniczy bardziej przypomina dworzec autobusowy. 

Lecieliśmy narodowym przewoźnikiem Laosu, Lao Airlines. Specjalnie wybraliśmy prestiżowy lot o numerze QV101 z Vientiane do Luang Prabang, gdyż jest on realizowany najnowszym nabytkiem tej linii lotnicznej - Airbusem A320. Lao Airlines posiada dwie A320-stki i, co ciekawe, miały być one początkowo przeznaczone dla Libii, lecz ze względu na sytuację polityczną w tym kraju dostawę wstrzymano, a zmontowane już samoloty pomalowano na kolory Lao Airlines. Samoloty posiadają dwie klasy i prawdopodobnie najlepsze dostępne wyposażenie, z systemem rozrywki (niestety nieaktywnm podczas tak krótkiego lotu) i portami USB do ładowania urządzeń nawet w klasie ekonomicznej. Do samolotu wchodzą jedynie 132 osoby (maksymalnie 180 osób, np. w Wizzairze), co świadczy o tym, że postawiono na komfort pasażerów, a nie na ich ilość. Ogólnie, full opcja. Na 20-minutowym locie udało im się nawet podać małą przekąskę.

Strefa "bezcłowa"
Lotniskowy "bar mleczny".
Nowoczesna tablica odlotów i przylotów
Punkt odprawy bagażowej
Wagi bagażowe










Airbus A320 Lao Airlines

Przylot A320 to wydarzenie w Laosie.













Przekąska



System rozrywki.

Mnisi mają pierwszeństwo we wsiadaniu na pokład.
Samo lotnisko w Luang Prabang prezentowało się znacznie lepiej. Co ciekawe, każdy wychodzący z hali odlotów jest sprawdzany, czy na pewno zabrał odpowiednią ilość sztuk bagażu. Aby dostać się do Luang Prabang, najlepiej wykupić taksówkę za 6 USD, niezależnie od ilości podróżujących osób (najlepiej się z kimś zrzucić).





Kwitek na taksówkę.
Zasady zachowania w Luang Prabang
Lotnisko w Luang Prabang



poniedziałek, 30 stycznia 2012

Vientiane - Nocny rynek

Co wieczór nad rzeką o zachodzie słońca rozstawiają się stragany z lokalnymi wyrobami. Jest to tradycyjny nocy rynek, obecnie nakierowany głównie na turystów. Vientiane może pochwalić się jednym z najbardziej eleganckich rynków tego typu. Przejścia są szerokie a wszystkie stoiska mają takie same czerwone namioty. W porównaniu z zatłoczonym i hałaśliwym nocnym rynkiem w Hong Kongu, rynek w Vientiane robi bardzo przyjemne wrażenie. Nadaje się nawet na relaksujący wieczorny spacer. Rzadko się zdarza spotkać dwa dokładnie takie same produkty na różnych stoiskach. Nie dotyczy to obrazków z mnichami, czerwono-pomarańczowych szali i kul śnieżnych, gdyż dużo stoisk sprzedaje szale i torebki w lokalnej kolorystyce laotańskiej a także obrazy. Jeśli ktoś ma na to ochotę, to może dołączyć do dzieci i młodzieży malującej gipsowe figurki i stworzyć swoją unikalną kompozycję.

Widok ogólny

Stoisko z lampionami

Stoisko z obrazami

Widok ogólny

























































Manufaktura ręcznie malowanych figurek gipsowych.

Vientiane - dzień 3 - Xieng Khuan

Buddha Park znajduje się ok. 30 kilometrów na południowy wschód od Vientiane. Budowa parku rozpoczęła się w 1958 roku i znajduje się w nim ponad 200 figur nawiązujących do tradycji buddyjskiej i hinduistycznej. Figury wydają się mieć setki lat, jednak w rzeczywistości są wykonane ze zbrojonego betonu i  najstarsze mają zaledwie 60 lat. Twórca parku, Bunleua Sulilat, ze względu na swoje antykomunistyczne poglądy, uciekł z kraju w 1975 roku i po drugiej stronie Mekongu zbudował kolejny park - Sala Keoku.

Dwie najważniejsze figury w parku to olbrzymi odpoczywający budda o długości 120 metrów oraz dynia, mająca trzy poziomy, które symbolizują Piekło, Ziemię oraz Niebo.

Do parku trzeba dojechać tuk-tukiem lub autobusem linii numer 14. Wybraliśmy tę pierwszą opcję, ale nie wiemy, czy ją polecamy, gdyż droga prowadząca do parku jest bardzo wyboista, co można odczuć później podczas siadania, oraz nieutwardzona, więc pył osadza się we włosach jak po pobycie na plaży. Polecamy za to na pewno wizytę w parku, gdyż ze wszystkich zabytków Vientiane robi chyba największe wrażenie. Po drodze do parku można także zobaczyć browar Beerlao, narodowego trunku i najpopularniejszego towaru eksportowego Laosu. Nam się to jednak nie udało, gdyż browar był zamknięty dla zwiedzających ze względu na przebudowę.
 



























Na koniec trasa, niestety tylko w jedną stronę (od parku do Vientiane, samochodem zaznaczone miejsce "opuszczenia" tuk-tuka).

Pokaż trasę na większej mapie

niedziela, 29 stycznia 2012

Vientiane - dzień 2 - część 2 (Pha That Luang, Wat Si Saket)

Pod Patuxai złapaliśmy tuk-tuka, który zawiózł nas do świątyni Pha That Luang (a raczej w jej pobliże, bo do przejścia nadal było kilkaset metrów) za 3000 kipów. Pha That Luang to "Wielka Stupa", symbol narodowy Laosu i jedna z najważniejszych świątyń w kraju. Jej początki sięgają III wieku a dziś w samej świątyni znajdują się prochy królów Laosu i najważniejszych mnichów. Stupa jest miejscem, gdzie odbywa się trzydniowy festiwal religijny Thatluang i następujące po nim siedmiodniowe zabawy trwające dzień i noc. Thatluang to najważniejsze buddyjskie święto i mnisi oraz ludzie z całego Laosu starają się być wtedy w stolicy.

Droga do Pha That Luang.
Jedna z okolicznych świątyń

Pha That Luang

Bartek
Pha That Luang

Naszym kolejnym przystankiem tego dnia była świątynia Wat Si Saket, znana z tego, że znajdują się w niej setki figur i figurek przedstawiających Buddę. Jest to również najstarsza świątynia (i klasztor) w Vientianne, gdyż jako jedyna przetrwała okupację tajską ze względu na to, że została zbudowana w stylu podobnym do tajskich świątyń. Na szczególną uwagę zasługuje centralnie położony sim, czyli hala modlitewna, która posiada pięciopoziomowy dach odnowiony przez Francuzów przez co posiada europejski styl. Warto również zwrócić uwagę na koryto o głowie nagi, które jest używane do obmywania statuetek Buddy.

Ozdobne stupy
Zdobienia
Tabliczka "nie dotykać" jest zbędna
Tysiące figur Buddy




Korytko na wodę służące do mycia figurek

Centralna hala modlitewna (sim)














Na koniec trasa z całego dnia drugiego (część 1 i część 2). Samochodem są oznaczone miejsca, gdzie wynajęliśmy tuk-tuka.


Pokaż trasę na większej mapie

Vientiane - dzień 2 - część 1 (That Dam, Rynek Poranny, Patuxai)

Kolejny dzień w Vientiane rozpoczęliśmy z kopyta i udało nam się tyle zobaczyć, że musimy zrobić dwa osobne wpisy na blogu. Pierwszym przystankiem była stupa That Dam, czyli Czarna Stupa, znajdująca się niedaleko amerykańskiej ambasady. Wielu Laotańczyków wierzy, że jest ona zamieszkana przez siedmiogłowego smoka, który miał bronić ich przed Tajami. Popularne jest też przekonanie, iż pierwotnie stupa pokryta była złotem, które zostało zrabowane przez Tajów po stłumieniu powstania laotańskiego w XIX wieku.

That Dam
Bartek na ulicy Bartholoni obok That Dam




















Niedaleko od That Dam znajduje się rynek poranny - Talet Sao, a w zasadzie rynek dzienny, gdyż czynny jest codziennie do czwartej. Rynek ten jest zupełnie inny niż ten czynny wieczorem, tak zwany nocny rynek, który nakierowany jest głownie na klientelę zagraniczną. Główne różnice to węższe przejścia, stoiska z warzywami oraz duży wybór chińskiej elektroniki.
"Restauracja" na rynku, a obok stoisko z elektroniką

Następnie zatrzymaliśmy się, aby obfotografować Patuxai, czyli Vientiański Łuk Triumfalny. Zbudowany w połowie XX wieku na cześć walczących o wyzwolenie spod panowania francuskiego, łuk jest ozdobiony wieloma figurami mitologi buddyjskiej. Patuxai został ufundowany przez Amerykanów, którzy zamierzali wybudować w Laosie lotnisko, aby ułatwić sobie działania wojenne w Wietnamie, jednak cement przeznaczony na budowę został zużyty do budowy łuku. Za opłatą (20 000 kipów) można wejść na taras widokowy znajdujący się na górze Patuxai.
Patuxai
Kopuła Patuxai


Widok ze szczytu Patuxai w stronę Mekongu


Szczegóły zdobień

Patuxai


Kompleks budynków rządowych obok Patuxai










Vientiane - dzień 1

Do Vientiane lecieliśmy rano. Do hotelu dotarliśmy około 11:30. O wpół do pierwszej poszliśmy na relaksujący spacer w poszukiwaniu poczty. Na mapie centrum  Vientiane wygląda na niewielkie, jednak gdyby doliczyć upał, słońce, kurz i chodnik zastawiony samochodami, to należałoby skalę mapy podzielić przez dwa. W rezultacie musieliśmy złapać pana tuc-tuca z poczty do hotelu. Samo miasto robi niesamowite wrażenie, ze względu na połączenie stylów: kolonialnego i współczesnego, oraz czegoś co nazwałabym stylem blaszanym (czyli odrapane chaty pokryte blaszanym dachem). Różne style są widoczne nie tylko w fasadach budynków, ale także w stylu bycia mieszkańców. Na ulicach można spotkać młodych bankierów w garniturach oraz klasycznie ubrane panie niosące swoje bagaże na plecach, przywiązane do tradycyjnych kijów a także ubranych na pomarańczowo mnichów. Poniżej kilka zdjęć z naszego spaceru na pocztę i zwiedzania świątyni Wat Ong Teu Mahawihan.


Laotański Narodowy Dom Kultury
Wejście do świątyni na przeciwko naszego hotelu

Centrum handlowe 


Rynek z przyprawami
Laotanka
Wat Ong Teu Mahawiha

Wat Ong Teu Mahawihan

Wnętrze  Wat Ong Teu Mahawihan   























Wat Ong Teu Mahawihan
Kolonialne budynki