piątek, 2 grudnia 2011

Rzym - dzień 1

Ja przyleciałem SWISSem z Walencji przez Zurych a Beata KLMem z Oslo przez Amsterdam. Obydwa loty udało nam się zgrać tak, że lądowały w przeciągu godziny na lotnisku Fiumicino pod Rzymem. Stąd przejazd kolejką lotniskową na stację Termini i po 20 minutach spaceru byliśmy w hotelu.

Będąc znów we Włoszech nie mogliśmy sobie odmówić jednej rzeczy - pizzy. Dlatego tylko po wzięciu prysznica udaliśmy się na poszukiwanie dobrej pizzeri. Nie było to trudne, mieszkaliśmy przy Via Cavour. Losowo wybierając lokal, udaliśmy się do restauracji Alle Carrette, co okazało się tak dobrym wyborem, że jeszcze tam wróciliśmy!

Zabytkowa winda


Mieszkaliśmy w niewielkim Hotelu PABA, który położony jest w samym centrum na jednym z pięter starej kamienicy. W budynku jest nawet zabytkowa winda, która stanowi ogromny kontrast z eleganckim wnętrzem hotelu. Szczerze polecamy nasz hotel: wspaniały klimat, położenie oraz kameralność. Jest to hotel rodzinny, prowadzony przez starszą Włoszkę, która o dziwo mówiła płynnie po angielsku. W cenę pokoju jest też wliczone pyszne włoskie śniadanie składające się zwykle z rogalika z dżemem lub chrupiącego, złocistego tosta, jogurtu i wyśmienitego capuccino, ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero rano... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz