Po lunchu przystąpiliśmy do realizacji głównego planu, czyli wizyty u wielkiego Buddy. Żeby dotrzeć do kolejki linowej musieliśmy pojechać, aż do ostatniego przystanku pomarańczowej linii metra. Trasa bardzo przypominała drogę na lotnisko. Tory biegły nad samym morzem, dając tym samym przedsmak czekających nas pięknych widoków.
Nic nie mogło nas przygotować na to czego doświadczyliśmy wjeżdżając kolejką linową Ngong Ping 360. W drodze "na górę" wybraliśmy podróż tak zwaną kryształową gondolą, która dzięki przeszklonej podłodze, na okraszenie urody krajobrazów, podnosi adrenalinę wywołując niepowtarzalne uczucie w stylu "nie patrz w dół!".Kolejka wyrusza ze stacji Tung Chung i kończy trasę w wiosce Ngong Ping nieopodal, której znajduje się Budda. Przez jedną połowę trasy można podziwiać widok na lotnisko w Hongkongu i zabudowania wyspy Lantau, a przez drugą widać już Buddę i zielone wzgórza wyspy.
Z kolejki wysiada się na główną i jedyną ulicę, składającą się jedynie ze sklepów z pamiątkami, wioski szumnie nazwanej Ngong Ping. Aby dotrzeć do Buddy wystarczy śledzić tłum turystów, których chmary podążają w jednym kierunku. Żeby obejrzeć osławioną figurę z bliska należy pokonać 268 stopni. Dookoła Buddy stoją figury oddających mu cześć wiernych.
Po wizycie w klasztorze wróciliśmy do kolejki linowej po kolejną dawkę pięknych widoków a później metrem do hotelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz