niedziela, 18 marca 2012

Walencja - dzień 2

Nasz przyjazd do Walencji na Fallas pokrył się niestety z długim weekendem w części Hiszpanii. 19 marca wypadał w poniedziałek, a my przyjechaliśmy w sobotę rano i od samego początku byliśmy zaskoczeni olbrzymią ilością ludzi (to znaczy największą jaką do tej pory widzieliśmy na Fallas).

Po udaniu się do miasta ustawiliśmy się znów w oczekiwaniu na Mascletę, która okazała się lepsza niż ta poprzedniego dnia. Staliśmy akurat w miejscu, gdzie nawiało bardzo dużo dymu z petard.

Szaro od dymu na Masclecie
Mniej szaro

Tak wygląda poczta jak nie jest szaro

Pobojowisko po petardach



















Kolejnym naszym celem była procesja zwana "Ofrenda de las Flores", gdzie mieszkańcy Walencji idą przez miasto w lokalnych ozdobnych strojach, aby złożyć w ofierze kwiaty Matce Boskiej Opuszczonych (chyba najlepsze tłumaczenie Virgen de los Desamparados), patronce Comunidad Valenciana. Sama procesja jest dosyć nudna nawet dla osób, które w niej idą, ale zdecydowanie warto wybrać się na sam plac, gdzie kwiaty są złożone (w następnym poście).



Podczas Fallas oglądamy Falle, czyli figury, o których pisaliśmy w poprzednim poście. Są podzielone na kategorie i w informacji turystycznej można otrzymać mapkę z listą "najlepszych" Falli, do każdej przypisany jest numer oznaczający miejsce w rankingu. Teoretycznie najokazalsza powinna być Falla del Ayuntamiento, czyli Falla Miejska umieszczona na głównym placu przed ratuszem. Nie bierze ona udziału w konkursach i jest spalana na samym końcu.

Falla del Ayuntamiento
Dwie Falle razem

Mała Falla del Ayuntamiento

Jeśli chodzi o konkurencję na najlepsze Falle, to zwykle co roku wygrywa Falla na Campanar, mieszkalnej dzielnicy Walencji, która ma budżet w okolicach 600 000 EUR. Stało się to swoistą inwestycją mieszkańców tego osiedla, aby turyści tam przyjeżdżali i wydawali pieniądze w lokalnych sklepikach. W tym roku pierwszy w naszej historii przyjazdów na Fallas pojechaliśmy ją odwiedzić. Falla ta jest nazywana często turystyczną pułapką, gdyż jest z dala od centrum i niewiele oferuje oprócz bardzo dużej ilości straganów. Ale poza tym jest bardzo ładna. Po drodze do "jedynki" stoi "ósemka", która nam się bardziej podobała - miała więcej przekazu i satyry - przedstawiała różnych sławnych ludzi i miejsce, gdzie się znajdują.

Osama idzie do piekła...
...a John Lenon i
Matka Teresa do nieba
...Michael Jackson zawieszony
w próżni czeka na reinkarnację...
Franco salutuje z piekła

Falla "Jedynka"

Falla "Jedynka"
Nagrody dla "jedynki"

Amerykański kucharz o dwuznacznym
imieniu "Moody's" trzyma w garści kurczaka "Europę"

"Czwórka" w prawie całej okazałości
A tutaj "czwórka" z bliska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz