Jeden z kilku posągów w hali przylotów. |
Na lotnisku czekał na nas pan Pheng (czyt. Pen), zwany również przez nas panem tuk-tukiem, który podwiózł nas do hotelu. Nasz pokój w hotelu nie był jeszcze gotowy i zostaliśmy poproszeni, aby poczekać w restauracji, gdzie podano nam powitalnego drinka (mrożoną herbatę z limonką), a dodatkowo zamówiliśmy khmerskie curry i loc lac (potrawę z cebuli i wołowiny, jedno z tradycyjnych dań kuchni khmerskiej). Za całość zapłaciliśmy 4 USD, a nasz pokój kosztował za 3 dni 48 USD. Zamówiliśmy pranie i Beata poszła na masaż khmerski wliczony w cenę pokoju.
Po południu pojechaliśmy do Angkor Wat z panem Phengiem za co zapłaciliśmy 9 dolarów (dosyć drogo, ale organizowane przez hotel, gdyż bezpośrednio da się znacznie taniej). Do Angkor Wat trzeba pojechać. Trzydniowa wejściówka do kompleksu świątyń kosztuje 40 USD.
Słynne Angkor Wat (wraz z równie słynnym odbiciem w wodzie). |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz