Każdy turysta powinien zobaczyć wschód słońca nad Angkor Wat. Pełni energii i entuzjamu wstaliśmy o 5 rano, aby o 5:30 wyjechać do Angkor z panem Phengiem. Pierwsze grzmoty usłyszeliśmy podczas wyjeżdżania z miasta, co powinno być znakiem ostrzegawczym jednak nasza determinacja była zbyt wielka. Pierwsze krople deszczu spadły, gdy przekraczaliśmy fosę otaczającą kompleks. Najlepszym punktem widokowym do podziwiania wschodu słońca nad Angkor Wat jest wewnętrzny dziedziniec. Gdy dotarliśmy do głównego wejścia na dziedziniec, okazało się, że jest ono zablokowane przez tłum ludzi, którzy wyglądali jakby bali się małego deszczu (przynajmniej tak o nich pomyśleliśmy). Postanowiliśmy użyć bocznego wejścia, oryginalnie przeznaczonego dla słoni. Tamtędy przedostaliśmy się bez kłopotu na drugą stronę, wyszliśmy na chwilkę, po czym szybko wróciliśmy pod przeciekający dach. Najwyraźniej mały deszczyk postanowił przeobrazić się w wodospad z nieba, a my nawet nie mieliśmy parasola. Była 6 rano, a wschód słońca miał najlepiej wyglądać ok. 7, więc postanowiliśmy przeczekać ulewę. Chwilę przed 7 nadal było ciemno i mimo ciągle padającego deszczu, postanowiliśmy przedrzeć się do naszego tuk-tuka. Mieliśmy dużo szczęścia, gdyż po chwili przestało padać. Wschodu nie zobaczyliśmy, za to przez cały dzień było pochmurnie i chłodno, co w tropikach jest zawsze mile widziane.
Kolejna powódź? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz