piątek, 25 marca 2011

Powrót do Oslo

Wylot z Bangkoku był zaplanowany na 23:20 czasu lokalnego a przylot do Paryża na 6 rano, co oznaczało prawie 13 godzin w powietrzu i ciągłą noc za oknem, dlatego tak naprawdę nic nie zobaczyliśmy. Niestety, lotnisko w Bangkoku jest kompletnie zacofane mentalnie. Wydaje się, że można zainwestować kupę pieniędzy w nowy terminal, ale mentalności ludzi się nie zmieni.

Wracając do lotu, jego główną zaletą było to, że spaliśmy prawie cały czas - to naprawdę fajna opcja w porównaniu do lotów dziennych ze wschodu na zachód. Dosyć mały jetlag i od razu następnego dnia można wkroczyć do akcji w pełni energii.

Przesiadka w Paryżu bez jakichkolwiek komplikacji, za to w Oslo czekała miła niespodzianka, czyli pogoda. Przez chwilę zastanawialiśmy się, czy rzeczywiście 6 stopni to dobra pogoda (30 stopni mniej niż ostatniego dnia w Bangkoku!), ale biorąc pod uwagę to, że jak wyjeżdżaliśmy to było -10, to stwierdziliśmy, że jest ok. No i najważniejsze, ma być coraz cieplej!

Coraz cieplej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz